Drukuj
(Artykuł przeczytasz w 3 - 5 minut)

qr code mobilnemini androidGlucholazyonline.com.pl w Twoim smartfonie!

Masz dla nas temat? Wyślij foto i opis poprzez aplikację mobilną. To najszybszy sposób na dotarcie do czytelników.

Najnowsze wiadomości i informacje o mieście w jednej aplikacji!

Aplikację na smartfony z systemem Android pobierzesz tutaj.




Przeczytano 0%

img 0917
Coś złego dzieje się z Głuchołaską Tężnią. I to na tyle złego, że podjęliśmy się dziennikarskiego śledztwa w sprawie tego, czy dalsze przebywanie w obrębie tężni jest korzystne dla zdrowia, co w zamierzeniu jest rolą takiego obiektu, czy też lepiej unikać przebywania na tym obiekcie. 



 Po otwarciu tężni w zeszłym roku ta działała prawidłowo. Czuć było solankę. Wyraźnie. Zachowane było wymagane stężenie (16-27 procent roztworu soli). Nie można było mieć zastrzeżeń do tego, że aerozol wytwarzany przez obiekt służył zdrowiu. Pomijamy tu, wynikające z pospiechu zaniedbania poprzedniego starosty w zakresie nadzoru budowlanego. O tym także pisaliśmy.

W tym roku, po tym, jak władzę w starostwie przejęło PiS, coś złego dzieje się z obiektem. 

 

img_0899img_0901img_0902img_0904img_0905img_0907img_0908img_0909img_0910img_0913img_0914img_0915img_0916img_0917
 

Otóż, w tym roku nasza, Głuchołaska tężnia... zakwitła. 

Zakwitła na zielono. Duże połacie tarniny porasta obecnie jakaś zielona substancja. Nie jesteśmy mikrobiologami, ale z wyglądu to coś przypomina glon. Ktoś powie, że jak jest woda i ciepło, to może powstać glon. Ale tak nie jest. Sól zawarta w wodzie nie pozwoli na to, by w samej solance rozwijały się jakiekolwiek bakterie. A tu jednak coś urosło. Stąd właśnie nasze śledztwo mające ustalić, czy rzeczywiście glon może występować na tego typu obiekcie. 

W roku poprzednim o jakość dostarczanej do obiegu solanki dbała zewnętrzna firma, z którą Starosta, Czesław Biłobran podpisał umowę.  Firma ta wytwarzała solankę na bazie soli morskiej a także kontrolowała jej właściwości laboratoryjnie. W każdym razie, roczny koszt obsługi przez tą firmę miał wynieść około 25 tysięcy.  Jak wiemy, po wyborach samorządowych władzę w powiecie przejęło PiS. Nie wiemy i nie dowiadywaliśmy się, czy nowy Starosta stosowną umowę ze specjalistyczną firmą przedłużył lub zawarł nową. Nie dzwoniliśmy i nie pytaliśmy, bo w poniedziałek (w momencie publikacji artykułu), nie byłoby elementu zaskoczenia z naszej strony i tężnia zostałaby, pod pozorem prac konserwacyjnych,  zamknięta, a więc i dowody, w postaci zielonych porostów na tarninie ukryte dla szerszej publiczności. A dopiero w niedzielne popołudnie nabraliśmy pewności, że coś jest na rzeczy.

Dziś też, przed publikacją tego artykułu, postanowiliśmy zainteresować sprawą służby, których celem jest badanie bezpieczeństwa obiektów pod względem biologicznym. Niestety, jak się okazuje, ani SANEPID Nysa, SANEPID Opole jak i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie ma zgłoszonego do nadzoru obiektu tężni w Głuchołazach,

Nie bylibyśmy pewni tego, że coś jest nie w porządku, gdyby nie to, że w ostatnich dniach lipca wykonaliśmy zdjęcia, które  przesłaliśmy z opisem do laboratorium firmy, która obsługuje tężnie solankowe w Ciechocinku a więc obiekty o największej  renomie, i jak wiemy, słynące z wieloletniej tradycji uzdrowiskowej.

Pierwszą opinię na temat tego, co to jest, pozyskaliśmy telefonicznie po wysłaniu zdjęć. Po kilku pytaniach odnośnie warunków zabudowy i użytych materiałów (okazuje się, że to ważne w przypadku tężni), pracownik laboratorium poinformował nas, że coś takiego nie powinno mieć miejsca, zaznaczając, że być może doszło do zaniedbania w produkcji solanki, lub, że woda bądź sól są skażone bakterią. W każdym razie sytuacja powinna być powodem zamknięcia obiektu do czasu zbadania tego, co rzeczywiście dzieje się w tarninie rdzenia tężni. 

Po kolejnych, tym razem jeszcze dokładniejszych zdjęciach, w piątek, tj. 2 sierpnia otrzymaliśmy informację potwierdzającą dotychczasowe ustalenia. Opinię tym razem wydał wieloletni szef zakładu produkcji solanki oraz eksploatacji tężni w Ciechocinku, który, mimo, że już na emeryturze, to odwiedza czasami swoje laboratorium. Oto, co otrzymaliśmy z Ciechocinka, z Przedsiębiorstwa Uzdrowisko Ciechocinek S.A.:

Najprawdopodobniej są to glony, którym bardzo dobrze żyje się w środowisku lekko zasolonym. Powodem może być sól i woda. Z soli wytrącają się związki żelaza i inne, które służą tym organizmom. Woda również może mieć "bogaty" w minerały skład i to sprzyja. Ważne, że musicie to usunąć, ponieważ będzie się to namnażać. Można mechanicznie, ale najlepiej byłoby zmienić tarninę. 

 Czy zatem mamy się bać? Czy przy okazji wdychania rzekomo dobroczynnego aerozolu wdychamy także zarodniki niewiadomego pochodzenia glonu? A może we wdychanych związkach jest coś jeszcze - tzn. bakterie? Kto odpowiada zatem za to, że mieszkańcy i kuracjusze, z nadzieją na lepsze zdrowie dla płuc, tak naprawdę nie wdychają substancji, które mogą przysporzyć wielu zdrowotnych kłopotów? Kto bada, i kto sprawdza, co  jest dozowane kuracjuszom? Wreszcie, czy ktoś czuje się odpowiedzialny za ewentualne konsekwencje narażania zdrowia a być może i życia tym, którzy korzystają z rzekomych dobroci tężni?

Czy to wina szpitala czy też Starostwa Powiatowego? Zapytany o to, jak to funkcjonowało za poprzedniego zarządu powiatu, były Starosta Powiatowy, Czesław Biłobran, powiedział:

 - Myśmy mieliśmy podpisaną umowę z profesjonalną firmą, która produkowała i zaopatrywała nas w solankę. Nie chcę się już nawet wypowiadać...Litości, trzeba o to dbać. Mam nadzieję, że oni teraz nie mieszają soli kuchennej z wodą ze szpitalnej studni. W poniedziałek (rozmowa miała miejsce w niedzielę, tj. 4 sierpnia) mam posiedzenie komisji bezpieczeństwa. Zapytam, co się dzieje w tej kwestii. Jestem załamany, nie wiedziałem o tym. 

 

 

Udostępnij i polub nas!

Polub w FacebookPolub w Google PlusPolub w TwitterPolub w LinkedIn


2 Nie lubię0