Drukuj
(Artykuł przeczytasz w 1 - 2 minut)

qr code mobilnemini androidGlucholazyonline.com.pl w Twoim smartfonie!

Masz dla nas temat? Wyślij foto i opis poprzez aplikację mobilną. To najszybszy sposób na dotarcie do czytelników.

Najnowsze wiadomości i informacje o mieście w jednej aplikacji!

Aplikację na smartfony z systemem Android pobierzesz tutaj.




Przeczytano 0%

fot5181 20180331 105647
Pan Andrzej w sobotę wybrał się do Prudnika. Po drodze, już za miastem na polu dostrzegł jakieś zwierze, które leżało w bezruchu. Postanowił się zatrzymać i sprawdzić. Po podejściu. okazało się że to młoda sarna. Mimo bliskości człowieka nie poderwała się do ucieczki. To wzbudziło podejrzenia, że sarna może być ofiarą wypadku i ma połamane nogi. 



Ponieważ Pan Andrzej nie miał do kogo zadzwonić - zadzwonił do nas. My przekazaliśmy informację o sarnie Straży Miejskiej - bo to jedyna w gminie instytucja, która zajmuje się zwierzętami w gminie. To efekt niejasności prawa w tej kwestii. Bo powinno tym zajmować się województwo, ale to zrzuciło obowiązki dalej, niżej. I tak, troska za zwierzęta porzucone, zagubione czy dzikie spadła na gminy, barki burmistrza i gminnych pieniędzy - bo koszt opieki nad zwierzętami, ich leczeniem, odstawieniem do schroniska pokrywa gmina w własnego budżetu. 

20180331_10310420180331_10414620180331_104436_20180331_105246fot5181_20180331_105647

Tymczasem  Pan Andrzej pojechał dalej, ale za jakiś zaś wrócił -  żal zwierzaka nie dawał mu spokoju i zamiast do Prudnika, zawrócił i znów pojawił się przy sarnie. Tu już byli Strażnicy Miejscy, którzy po zorientowaniu się w sytuacji i stanie zwierzęcia, postanowili wezwać Łukasza Tomaszewskiego z przytułku dla zwierząt w Konradowie. 

Jak tłumaczy nam Pan Łukasz, który ze zwierzakiem pojechał do weterynarza, sarna nie jest ofiarą wypadku samochodowego. Jest chora - ma trudności z oddychaniem, stąd nie miała sił, by uciekać przed ludźmi. Na polu lub w najbliższej okolicy przeleżała kilka dni, jak ocenia po stanie zdrowia Pan Łukasz. Tylko dziwne, że nikt wcześniej jej nie widział. Albo po prostu nie zareagował na leżące zwierze.

Sarna otrzymała antybiotyk. Przebywa w przytulisku u Pana Tomaszewskiego. Jej stan nie jest dobry. Trzeba czekać na działanie antybiotyku. Choć dla niej może być już za późno na lek. 

Wystarczyło tylko, by ktoś zechciał zadzwonić wcześniej widząc leżące w pobliżu drogi zwierze. Ale gdy ludzie nie reagują na leżącego na mrozie drugiego człowieka, to co będzie im kazać podnieść telefon by zadzwonić w sprawie zwierzęcia. 

Foto: Pan Andrzej, Straż Miejska.

Udostępnij i polub nas!

Polub w FacebookPolub w Google PlusPolub w TwitterPolub w LinkedIn


2 Nie lubię0