-
Nadrzędna kategoria: Aktualności
-
Opublikowano: 22 sierpień 2016
-
Poprawiono: 25 sierpień 2016
-
20 Sie 2016
-
Odsłony: 9725
(Artykuł przeczytasz w 1 - 2 minut)

W czasie interwencji na ul. Kraszewskiego mogło dojść do tragedii. Według naszego informatora, podejmującemu interwencję policjantowi 37-mioletni mieszkaniec wyrwał broń z kabury. Na szczęście jej nie użył . W obronie ojca stanęła nastoletnia córka. Po szarpaninie z policjantem trafiła na komisariat.
Do Głuchołaz ściągnięto policyjne posiłki, które weszły do mieszkania Krzysztofa M, jednak go tam nie zastały. Po niefortunnej interwencji policjanci odjechali a mieszkaniec udał się na komisariat odebrać swoją córkę, która została tam przewieziona.
Wersja podawana przez mieszkańca oraz córkę, a której nie możemy potwierdzić jest nieco inna. Otóż do tnącego na podwórzu drzewo 37-letniego mieszkańca przyszedł brat z zarzutem, jakoby córka dystrybuowała narkotyki. Słowna utarczka zmieniła się w rodzinną bijatykę. Wezwany, 2-dwu osobowy patrol policji chciał ojca nastolatki zabrać na przesłuchanie, na co ten się nie zgodził. Doszło do szamotaniny ze stróżami prawa. W jej trakcie broń wypadła z kabury jednemu z interweniujących policjantów. Tą, podobno podniosła matka chcąc oddać walczącemu policjantowi.
Policjanci, w rezultacie odpuścili ojcu, a na komisariat postanowili zabrać córkę. Tu także miała miejsce szamotanina, w wyniku której nastolatka miała potarganą koszulkę. Dziewczyna została przebadana na zażywanie narkotyków z wynikiem negatywnym. Ojciec zaś udał się na komisariat w celu odebrania córki. Tam, jak mówi - ponownie został pobity przez Policjantów. Nie był jeszcze na obdukcji, choć widać na jego twarzy ślady walki. Pobity mężczyzna miał pisać skargę na działanie policji do Wojewódzkiego Komendanta Policji. Czy tak się stało - nie wiadomo. Do Głuchołaz zostały wezwany policyjne posiłki z Nysy, jednak potem zostały wycofane.
Taka jest wersja przedstawiana przez bohaterów interwencji. Na tą, którą być może przedstawi Policja zapewne, o ile będzie dostępna - poczekamy. Tymczasem staramy się dotrzeć do tego, jak było naprawdę i szukamy świadków zdarzenia, którzy jak wiemy, filmowali je swoimi telefonami. Gwarantujemy przewidzianą prawem prasowym anonimowość.
Mamy już relację dwóch świadków, których wersje znacznie różnią się od tej przytaczanej przez rodzinę biorącą udział w bójce.
Broń rzeczywiście została wyrwana z kabury. Ale dlatego, że w wyniku szarpaniny, puściły w tejże kaburze nity. Reakcja policjanta była prawidłowa nie dopuszczając do przejęcia broni, zastosował środki przymusu bezpośredniego, powalając napastnika na ziemię. Trudno wierzyć w opowieści bohaterów zdarzenia - rodzinę M.
Na szczęście do użycia broni przez Krzysztofa M. nie doszło. Reakcja policjanta na próbę przejęcia broni przez mieszkańca była prawidłowa.
Dobry artykuł!0
Nie lubię0