-
Opublikowano: 07 maj 2018
-
Poprawiono: 07 maj 2018
-
07 Maj 2018
-
Odsłony: 2985
(Artykuł przeczytasz w 4 - 8 minut)
Na ostatniej sesji radny Wanicki podniósł alarm, informując za GUS-em, że nas coraz mniej. I owszem - to fakt, z którym trzeba się zgodzić. Ale czy robienie z tego tragedii, opisywanie jako katastrofę ma sens? Naszym zdaniem nie - depopulacja to fakt, która spotyka nie tylko Głuchołazy. Mimo prób zatrzymania fali emigracji na poziomie samorządowym (bony, ułatwienia, dopłaty), krajowym (500+), te działania nie przynoszą efektu.
Na to, że w Głuchołazach ubywa mieszkańców ma wpływ wiele czynników. Na podstawie opracowań naukowych można wywnioskować, że jest kilka najważniejszych. Ale nie trzeba być naukowcem, by móc określić główny cel emigracji - to emigracja za lepszą pracą, warunkami życia i edukacji.
Młodzi emigrują, bo chcą nadal się kształcić. Gmina nie zapewni nauki na poziomie ponad maturalnym. Sporo osób, mimo obecności szkoły wyższej w Nysie, szuka większych możliwości. Gro młodych wyemigrowało do dużych miast - szczególnie Głuchołazianie wybrali Wrocław, jako kierunek dalszego kształcenia. Dlaczego? Bo teraz liczą się technologie. Informatyka, łączność, telekomunikacja, elektronika - to szczególne kierunki, które są bardzo potrzebne i dobrze płatne - stąd taki młody student znajduje prace jeszcze w trakcie nauki. I tu właśnie Wrocław przoduje w tych technologiach. Nie liczmy na to, że młody człowiek, który skończył szkołę wyższą wróci z sentymentu do Głuchołaz. Tu, z racji jego wykształcenia nie ma pracy, która by rozwijała jego możliwości. Nie ma też takich pieniędzy za pracę specjalisty, jaką może zaoferować duża, często będąca oddziałem w Polsce zachodniego koncernu, firma. A takich we Wrocławiu jest mnóstwo. Dlatego po szkole, a nawet jeszcze w trakcie nauki na uniwersytecie czy politechnice, student zostaje wciągnięty w tryby dużych przedsiębiorstw, korporacji, które prowadząc aktywny tryb rekrutacji do pracy przyjmuje takiego młodego człowieka, łożąc w jego praktyczny rozwój zawodowy na własne potrzeby. Tak jest właśnie we Wrocławiu - dużym centrum technologicznym i przemysłowym.
Społeczeństwo się starzeje. Najnowsze prognozy przewidują, że w 2024 w Polsce około 20 procent będą stanowić ludzie powyżej 65 roku życia, tak w 2060 będzie to już ponad 1/3 Polaków - 33 procent. Ten trend nie jest dominacją tylko Polski. W większości krajów Europy obserwuje się starzenie się społeczeństwa. Mniejsza płodność i niechęć do założenia rodziny i posiadania potomostwa obecnie jest problemem, który powoduje taki stan rzeczy. Młody człowiek najpierw pomyśli o karierze zawodowej, zabezpieczeniu swego bytu materialnego a dopiero potem, gdy to już osiągnie, będzie chciał być może, założyć rodzinę. Widać to szczególnie w liczbach - średnia wieku, gdy młody człowiek wstępuje w związek małżeński rośnie. Jeszcze 30-40 lat temu na ślubny kobierzec udawali się ludzie, którzy dopiero co uzyskali status pełnoletności. Dziś to przeciętnie 25-35 lat.
Gminy, takie jak Głuchołazy, próbują zatrzymać ludzi, dbając o ich rozrywkę, o warunki życia. Buduje się aquaparki, centra rozrywki - ale to już obecnie nie wystarcza. Tym sposobem nie zatrzymamy człowieka, którego aspiracje zawodowe wybiegają daleko poza małe miasteczko i pracę, jaka jest oferowana w gminie. Nikt też nie zamierza dojeżdżać do pracy kilkadziesiąt kilometrów. Obecne czasy sprzyjają migracji za pracą. To nie było do pomyślenia jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu. Ale własnie w temacie dojazdów do pracy można jednak myśleć jako sposobie na zatrzymanie człowieka w gminie. Tu przykład kilku małych miast, które oferując tani i dobry sposób komunikacji dla pracownika do dużej aglomeracji znalazło sposób na zatrzymanie mieszkańca na własnym terenie, oferując mu rozrywkę ale i niższe koszty życia w porównaniu do tych, które obciązyłyby jego domowy budżet, gdyby mieszkał w mieście, w którym pracuje.
Problem migracji dotyka nie tylko Głuchołaz. Ludzie przeprowadzają się do dużych miast bo tak jest łatwiej o pracę, warunki mieszkaniowe - mimo, że koszty nabycia mieszkania czy domu są o wiele większe niż w małych miastach. To nie zraża jednak do podjęcia takiego kroku. Na wyludnienie najbardziej narażone są miasta, które sąsiadują z dużą aglomeracją. Dla Głuchołaz to często Wrocław i Opole. Ale z kolei Opole także jest miastem o dużej migracji - i to pomimo zaangażowania się w politykę prospołeczną władz województwa i samego miasta. Bezpośrednim przykładem prób zatrzymania mieszkańca jest Nysa. Ale i tu bon rodzinny, jaki można otrzymać z gminy nie zatrzymuje rodzin.
W skali kraju tylko dwa miasta zyskują na liczbie mieszkańców - to Warszawa i Rzeszów. Reszta nawet wielkich aglomeracji tą liczbę utrzymuje na podobnym poziomie a wiele z nich drastycznie traci - widać to np. w Łodzi, która jest na trzecim miejscu wyludniających się miast, po Opolu i Kielcach.
Emigracja powoduje spadek zainteresowania mieszkaniami i działkami budowlanymi - to naturalna konsekwencja wyludnienia. Już dziś wiele mieszkań w mieście nie może znaleźć nabywcy - w rezultacie spadają ceny nieruchomości. Kwestia zaoferowania nowych działek pod budownictwo nie wniesie nic w kierunku zatrzymania człowieka. Może co najwyżej spowodować, że taki człowiek postanowi tu mieszkać, bo taniej, ale pracować w innym miejscu. Czyli - Głuchołazy będą sypialnią.
Co możemy, jako małe miasto zaoferować? Nasze miasto, z aspiracjami na turystykę jest także w dużym stopniu zagrożone depopulacją. Tu za przykład można wziąć Hel - miejscowość stricte turystyczną, która jest najszybciej wyludniającą się miastem oferującym turystykę. W ciągu 15 lat stracił aż jedną trzecią mieszkańców! Ci uciekli, bo po sezonie turystycznym nie ma pracy, a miasto zaczyna przypominać wymarłe.
Co więc nam zostaje? Oprócz bycia sypialnią dla dojeżdzających do pracy w dużych aglomeracjach, inwestowanie w seniorów. To trend, który będzie procentował. Domy seniora, ośrodki opieki nad starszymi, Domy dziennego pobytu, sanatoria - to przyszłość, z której miasto może czerpać zysk. I widzą to już teraz w Głuchołazach i okolicy przede wszystkim prywatne firmy, które wyszukują miasta przyjazne seniorom, o walorach turystycznych jako miejsce, gdzie taka firma zainwestuje swe pieniądze w budowę ośrodków dla osób starszych. Takie ośrodki to także możliwość zatrzymania kadry lekarskiej i pielęgniarskiej - która za lepszymi zarobkami również ucieka z Głuchołaskich szpitali.
Bezpośrednim przykładem jest powstanie ośrodka Złote Borki w Jarnołtówku, taki pomysł ma także właściciel położonego przy Górnym Stawie ośrodka Górnik 2, ten trend zdaję się zauważać u włodarzy miasta - plany na dom dziennego pobytu to jeden z celów, jaki burmistrz chce realizować. Jeszcze niedawno podobnym celom miał służyć ośrodek, który miał zostać wybudowany w miejscu zniszczonego basenu Leśna, możliwości w Głuchołazach widzą także władze województwa, które jeszcze rok temu chciały inwestować w dom dziennego pobytu.
Tyle, jeżeli chodzi o (pobieżną) analizę problemu. Przytoczenie suchych danych przez radnego niczego nic nie da. A dyskutować można długo. Wyludnienie takich miasteczek nie jest domeną tylko Głuchołaz a wielu, jak nie większości miast w kraju. Tu najbardziej cierpi województwo Opolskie - to właśnie z tego województwa wyemigrowało do większych miast i, szczególnie do Niemiec, gro mieszkańców. Problemu nie zatrzyma budowa placów zabaw, basenów - bo dzieci od tego nie przybędzie, a miejsca, gdzie rodzic będzie mógł po pracy odpocząć, zrelaksować się, spędzić czas na kontemplacji kultury, czy uprawianiu sportu - nie zatrzyma takiego człowieka. Te same atrakcje w większym stopnu zapewnia większe miasto, która daje jeszcze coś ważniejszego - możliwość dalszego kształcenia się i rozwoju zawodowego.
Także dyskusja niczego nie zmieni. Można dywagować, obmyślać sposoby na zatrzymanie obywatela - ale będzie to czcze i nie przynoszące niczego rewolucyjnego jeżeli chodzi o pomysły. Nad podobnym problemem myślą władze wielu polskich miast i miasteczek. I jak na razie takie debaty nie przyniosły niczego dobrego. Bo młody człowiek i tak wyjedzie - szukając miejsca dla siebie. Dlatego, może wzorem innych wyludniających się miast, które jednak znalazły na to sposób, zainteresować się podanymi, na podstawie innych miejscowości, przykładami rozwoju czyli seniorzy i praca i rozwój w aglomeracji, ale tanie życie w Głuchołazach, czyli dobra komunikacja do i z Głuchołaz?
Może należy zadbać, by rodzic zamieszkał tutaj ale dojeżdzał do pracy czy szkoły do dużego miasta? To jest temat na to, jak zapenić dobre warunki do pobytu rodziny w wekenedy czy czas wolny po pracy dla mieszkańców. To jak widać się sprawdza - przykładem niech będzie chociażby polityka firmy Amazon, która płaci za dojazd swoich pracowników do Wrocławia z wielu miejscowości oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów. W obecnych czasach, gdy mobilność jest czymś powszechnym, dojazd do pracy nie stanowi problemu. A własnie tak zrobiło kilka miejscowości położonych przy wielkich aglomeracjach - zainwestowało w dogodne dla pracowników środki komunikacji.
A może postawić na seniorów? To zapewni dochód gminie. Seniorów wszak coraz więcej.
A wszystko dotyczy finansów. Bo przecież problemem wyludniającej się gminy jest to, że wraz z ubytkiem mieszkańców ubywa też podatków w gminnej kasie. Dajmy możliwość inwestowania takim firmom, jak Złote Borki. Zaoferujmy im możliwość nabycia w przystępnej cenie terenu pod budowę? Mamy warunki do tego, by seniorom zaoferować piękne, zielone terny, urokliwe aleje spacerowe, parki i góry. Takich walorów, jakie oferuje i daje nam natura nie ma żadne duże miasto. Dlatego tam nie powstają domy seniora - któż na stare lata nie chciałby zamieszkać w spokojnym, cichym zakątku świata, z dala od zgiełku wielkiego miasta? Czy to nie jest naszą szansą? Natura podarowała naszej gminie i miastu wpaniałą lokalizację wśród gór i zieleni. Trzeba tylko umieć to wykorzystać.
Dobry artykuł!0
Nie lubię0