-
Opublikowano: 26 marzec 2019
-
Poprawiono: 26 marzec 2019
-
26 Mar 2019
-
Odsłony: 3291

Aktualne poziomy smogu dla Głuchołaz - kliknij.
Rozpalanie od góry
Rozpalanie od góry polega na zastosowaniu w starych piecach i kotłach nowoczesnej techniki palenia (spalania współprądowego – tak działają nowoczesne kotły retortowe). Ta prosta i bezkosztowa zmiana pozwala spalać węgiel i drewno bez kopcenia (a nawet zupełnie bez dymu), oszczędzać pieniądze i czas, którego nie trzeba już spędzać w kotłowni. Stary kocioł rozpalony od góry nie będzie tak efektywny i wygodny jak nowoczesne kotły, ale i tak w porównaniu z dotychczasowym stanem poprawa będzie kolosalna a jej koszt – nawet nie zerowy a ujemny, bo zarobisz na efektywniejszym spalaniu.
Jak działa rozpalanie od góry
Cały trik w rozpalaniu od góry to przeniesienie warstwy żaru z dołu na górę paleniska. Budowa kotła nie zmienia się, powietrze nadal płynie spod rusztu ku górze. Jednak teraz żar pomału schodzi ku dołowi (z równą łatwością jak w paleniu od dołu wędrował ku górze) a dym wydostający się z warstwy zimnego jeszcze opału musi przejść przez żar, gdzie ulega praktycznie całkowitemu spaleniu. Do komina lecą (niemal) przezroczyste spaliny a ze spalenia dymu powstaje więcej ciepła.

Rozpalanie od góry: powietrze wpada pod ruszt a spaliny wylatują górą paleniska. Ogień – wbrew intuicji – bez trudu idzie “pod wiatr”.
Rzecz jasna nawet przezroczyste spaliny nie oznaczają zerowej emisji zanieczyszczeń – ale badania (wymienione poniżej) pokazują, że spadek emisji pyłów jest ponad 50-procentowy względem standardowego kopcenia. Nade wszystko spada zużycie paliwa a emisja z takiego paliwa – którego nie trzeba było kupić i nie zostało spalone – jest zerowa.
Przebieg całego cyklu palenia przedstawia poniższy rysunek. Palenie od góry z przyczyn technicznych jest procesem cyklicznym, tj. wrzuca się na początku określoną ilość opału, rozpala i czeka do jej wypalenia, aby rozpalić od nowa (nie ma zbytnio możliwości, by dołożyć opału od spodu). Choć palaczowi przywykłemu do szuflowania co godzinę może się to wydać karkołomne, palenie bez dokładania jest możliwe i całkiem proste – to głównie zmiana nawyku. W szczegółowej instrukcji palenia od góry poznasz różne sposoby jak sobie radzić, gdy trzeba palić na okrągło.

Na tej samej zasadzie co palenie od góry, tylko w mniejszej skali, działają palniki w kotłach podajnikowych i dlatego kotły te spalają węgiel czysto i efektywnie.
Poniższe zdjęcia przedstawiają proces rozpalania od góry węgla typu 32.1 w kotle Camino pracującym na naturalnym ciągu, z dopływem powietrza pod ruszt ustawionym najprościej jak się da: za pomocą śruby regulacyjnej przy klapce. Zostały wykonane przez żaroodporną szybę zamontowaną w miejsce drzwiczek zasypowych, dzięki czemu prezentują rzeczywisty obraz tego, co się w kotle dzieje. Zaglądanie przez uchylone drzwiczki powoduje dopuszczanie do paleniska dużych ilości powietrza, więc mocno zmienia sytuację tam panującą.
Przed rozpaleniem: na węglu ułożona została warstwa drewna
Na drewnie wylądowała rozpałka (w wersji bardzo minimalistycznej, na pierwsze próby warto tak nie żałować) – i startujemy
Ok. 2 minuty od startu: rozpałka podpaliła warstwę drewna (w międzyczasie dosypane zostało parę garści łupin z orzechów)
Ok. 5 minut od startu: pali się cała warstwa drewna, pomału zaczyna zapalać się węgiel pod spodem
Ok. 7–8 minut od startu, na dobre zajął się węgiel, kocioł zaczyna na poważnie grzać wodę
Ok. 20 minut od startu: rozpala się coraz grubsza warstwa paliwa, po takim czasie 40 stopni na grzejnikach powinno być osiągalne bez trudu. Gdyby grzanie było słabsze, trzeba startować z większą ilością rozpałki i szczodrzej podać powietrze pod ruszt na starcie, aby paliwo dostało należytego kopa na start. Im węgiel grubszy i bardziej kaloryczny (wyższy typ), tym trudniej go podpalić.
Po ponad godzinie od startu: wciąż trwa wypalanie gazów, ale płomienie są krótsze i bardziej przejrzyste a dym u wylotu komina będzie żaden lub nie większy niż z Passata w dieslu.
Ok. 2 godziny od startu: cały węgiel uległ skoksowaniu, lotne składniki paliwa zostały wypalone z korzyścią dla palacza i jego otoczenia. Kocioł wymaga w tym momencie ewentualnej korekty dopływu powietrza pod ruszt a potem nie trzeba się już nim interesować (jeśli temperaturę kontroluje miarkownik lub sterownik). Pozostało kilka-kilkanaście godzin spalania samego koksu.
Rożnicę między efektami kiepskiego palenia (dużej ilości paliwa od dołu) i czystszą metodą (od góry) świetnie pokazuje poniższy film. W obu piecach spalany jest węgiel z kopalni Piast w identycznych ilościach, przy czym po lewej wsypany jest szczodrze na żar (tak jak wielu producentów kotłów zaleca w instrukcjach!), a po prawej — rozpalony od góry.
Proces rozpalania od góry i efekty tegoż przedstawia na poniższym filmie kominiarz Tomasz Szołdrowski z Nowego Sącza.
Instrukcja palenia od góry – krok po kroku
Szczegółowy opis praktyczny tej metody znajdziesz w instrukcji palenia od góry.
Skąd wiemy, że rozpalanie od góry jest czystsze?
Większość tego, co się dymem i smogiem nazywa, to produkty kiepskiego spalania. Kiedy spalanie się poprawia – a rozpalanie od góry jest jednym ze środków ku temu – spada zużycie paliwa a jednocześnie także emisja zanieczyszczeń – bo to, co miało być dymem, zostało przerobione na ciepło.
Dobra, ale dziś niektórzy twierdzą, że Ziemia jest płaska. Czy ktoś fachowo zmierzył efekty rozpalania od góry?
Owszem, rozpalanie od góry zostało przebadane przez jednostki naukowe m.in. w Niemczech, Szwajcarii, Norwegii, także w Polsce.
- Stwierdzono 50–80% spadek emisji pyłów przy rozpalaniu drewna od góry w kominkach, piecach kaflowych i piecach na drewno.
- W polskich badaniach, przy spalaniu węgla od góry w kotłach węglowych osiągnięto średnio 50% spadek emisji pyłów i 25% spadek emisji benzo-a-pirenu – a są to i tak wartości zaniżone przez odstające pomiary wynikłe z błędów obsługi.
- W tych samych badaniach stwierdzono, że spalanie drewna w kotłach węglowych (tych samych, co testowane na węglu) prawie wcale nie zmniejsza emisji pyłów, natomiast może kilkukrotnie podnosić emisję benzo-a-pirenu. Kotły te nie są fabrycznie przystosowane do spalania drewna, więc niezależnie od metody palenia nie są w stanie go poprawnie dopalić.
Szczegóły wszystkich badań znajdziesz w przeglądzie wyników badań rozpalania od góry.
Czy rozpalanie od góry jest bezpieczne?
Samo w sobie rozpalanie od góry nie niesie nowych zagrożeń (kilka niweluje, m.in problem wybuchów gazów czy niebezpieczeństwo pożaru komina), ale niebezpieczne mogą się okazać twoje zaniedbania w kotłowni i przyległościach, które zmiana techniki palenia może ujawnić.
Na jakiej podstawie tak twierdzimy:
- już ponad 10 lat palenie od góry szerzy się intensywniej w Polsce, stosowane jest w przeróżnych kotłach, zalecają je największe firmy kotlarskie w instrukcjach swoich wyrobów a nie ujawniły się przy tym żadne nieznane problemy,
- palenie od góry jest szeroko promowane w Europie Zachodniej na szczeblu regionalnym i państwowym (patrz parę akapitów niżej), choć tam głównie pali się drewnem w piecach i kominkach,
- część kotłów górnego spalania, które mają w swoich instrukcjach ten sposób palenia, nie różnią się ani o jotę od tych, które tego zapisu nie mają – problem nie tyle w technice, ale w mentalności producentów.
Głównym ryzykiem przy rozpalaniu od góry jest wsypanie na raz większej ilości paliwa. Jeśli kocioł jest bardzo nieszczelny, to po rozpaleniu całości może dojść do gwałtowniejszego niż zwykle wzrostu temperatury, a nawet zagotowania wody (w poprawnie wykonanej instalacji grzewczej nie jest to groźne, ale nie wszystkie instalacje są poprawnie wykonane; zresztą lepiej tej sytuacji unikać). Sprawy, na jakie trzeba zwrócić uwagę przed pierwszym rozpaleniem od góry, zostały dokładniej opisane w szczegółowej instrukcji palenia od góry.
Polski Alarm Smogowy rozsiewa paszkwile twierdzące jakoby palenie od góry miało grozić pożarem, wybuchem, zaczadzeniem, uszkodzeniem kotła itp. Wygląda to wiarygodnie, wszak podpiera się renomowanym instytutem. Są to wielopiętrowe kłamstwa i wyolbrzymienia – alarmy smogowe kłamią na temat palenia od góry, ponieważ ich ostatecznym celem jest likwidacja węgla i drewna, a my stajemy im ością w gardle. Natomiast instytut, oceniając tę sprawę, jest w konflikcie interesów, więc choćby nie wiem jak był wielki i znany, powstaje pytanie o jego obiektywność. Pełna treść raportu faktycznie nasuwa wiele pytań co do jakości tej pracy naukowej.
Jako ludzie nieomal z lasu nie mamy autorytetu ani środków, by cię przekonać albo dać jakieś gwarancje. Samodzielnie musisz ocenić, komu wierzyć. Partyzancko próbujemy opróżniać to szambo, za którego napełnianie inni latami brali pieniądze a teraz nic ich nie obchodzi. Dlatego musimy działać wbrew instrukcjom i branżowym autorytetom, co z automatu stawia nas na kiepskiej pozycji.
Żródło: czysteogrzewanie.pl
Dobry artykuł!2
Nie lubię0