Proszę zapytać Szanownego Pana Prezesa czy miał podpisaną umowę na śmieci przed zmianą systemu , czy za jego śmieci płacili mieszkańcy spółdzeielni
O siebie walczy a czy walczy żeby dla mieszkańca spółdzielni było taniej
Glucholazyonline.com.pl w Twoim smartfonie!
Masz dla nas temat? Wyślij foto i opis poprzez aplikację mobilną. To najszybszy sposób na dotarcie do czytelników.
Najnowsze wiadomości i informacje o mieście w jednej aplikacji!
Aplikację na smartfony z systemem Android pobierzesz tutaj.
Gotowi na nieco długi opis potyczek o pieniądze i racje? Teoretycznie o śmieszną kwotę 100 złotych miesięcznie, które mają w tym wypadku marginalne znaczenie. Zamieszczamy historię sprawy, która ciągnie się od 3 lat, a która pokazuje jak gmina traktuje firmy jeżeli chodzi o opłaty za śmieci. Opis nieco długi ze względu na złożoność wydarzeń i dlatego dzielimy go na dwie części.
W budynku administracyjnym Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej pracuje 18 osób. Łącznie, podczas 8 godzin pracy pracownicy wytwarzają śmieci, typowe dla pracownika biurowego. Jakieś jabłko, inny owoc, może ciastko - odpady określone jako zmieszane pochodzące ze spożycia różnych produktów, jakie pracownicy przynoszą ze sobą i suche - opakowania po produktach spożywczych oraz papier. Z tym, że jak mówi prezes MSM, część odpadów zabiera jedna z pań, która mieszka na wsi i dokarmia nimi zwierzęta. Odpady pochodzące z pracy to przede wszystkim papiery, ale te ze względów na bezpieczeństwo danych po zmieleniu w niszczarce trafiają jako makulatura do papierni.
O co chodzi w tym wszystkim? O kwotę za odbiór śmieci produkowanych przez administrację MSM. Koszt, jaki ustalił burmistrz to 128 złotych miesięcznie w roku 2013. Z tą sumą nie zgadza się MSM, twierdząc że jest wygórowana, i dokonując 5 sierpnia 2013 korekty deklaracji na kwotę 28 złotych, prosząc jednocześnie o jeden pojemnik 120 litrów na odpady zmieszane i drugi, także 120 litrów na odpady suche.
9 czerwca 2014 burmistrz ponownie określił kwotę odbioru śmieci na 128 złotych uzasadniając to przepisami, jakie uchwaliła Rada Miejska (poniżej artykułu w części II, w tekście dodatkowym). Spółdzielnia od tej decyzji wniosła odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uchyliło zaskarżoną decyzję burmistrza kierując ją do ponownego rozpatrzenia przez gminę.
Samorządowe kolegium odwoławcze uznało uzasadnienie MSM, które twierdzi, że opłata została naliczona niezgodnie z zasadą wymiaru opłaty, wynikającą z art. 60 ustawy, wedle której wójt, burmistrz czy prezydent miasta określa wysokość opłaty biorąc pod uwagę szacunki, w tym ilość śmieci wytwarzanych przez podobne podmioty. Kolegium wskazało także, że gminne przepisy o śmiechach nie stanowią wystarczającej podstawy do określenia opłaty oraz do jej kwestionowania przez właściciela nieruchomości w razie sporu, gdyż przepisy ustawy o utrzymywaniu czystości nakładają obowiązek ustalenia kwoty na podstawie szacunków a nie, jak to ujęła gmina - normatywu. Kolegium stwierdziło, że burmistrz powinien ponownie określić wysokość opłaty na podstawie dostępnych dowodów ilości powstałych odpadów wytwarzanych w MSM.
Burmistrz zastosował się do decyzji Kolegium, uzyskując informację z firmy Komunalnik o ilości odbieranych śmieci z innych nieruchomości o podobnym profilu działalności: OPS Głuchołazy, firmy Design, Komendy Powiatowej Straży pożarnej w Nysie, po czym ustalił w dniu 13 stycznia 2016 (po wszczęciu postępowania jeszcze w 2015 roku) opłatę w wysokości 128 złotych.
Burmistrz uzasadnił kwotę opłaty także na podstawie dostarczonych obliczeń z zakładu "Komunalnik", który przedstawił dane dotyczące ilości odbieranych odpadów pochodzących z MSM Głuchołazy. Otóż firma wyliczyła, że 18 pracowników MSM produkuje miesięcznie 900 litrów śmieci (sic!), czyli ok. 50 litrów na jednego pracownika!
Z tak absurdalnymi wyliczeniami MSM nie mogła się zgodzić i ponownie wniosła odwołanie do Kolegium w Opolu. 50 litrów przez miesiąc! Oznacza to, że pracownicy MSM w czasie pracy tylko jedzą, brudzą i śmiecą! Argumenty, jakie wymienia MSM to przede wszystkim zarzut, że burmistrz ponownie stosuje "normatyw" do wyliczenia opłaty, co zakwestionowało już Kolegium Odwoławcze. Ale najśmieszniejszy, choć prawdziwy zarzut, jaki przedstawiła MSM w stosunku do decyzji burmistrza to to, że firma Komunalnik totalnie się skompromitowała przy obliczeniach ilości odpadów!
Otóż gminna spółka ilość śmieci, jaką produkuje MSM uzyskała licząc sumę powstałych śmieci (przypomnijmy: 900 litrów) w całym boksie, do którego przecież swoje odpady wrzucają także inne firmy znajdujące się przy ul. Wieniawskiego! Boks nie ma podpisanych, przypisanych do konkretnych firm, kontenerów. Jest zamykany na klucz, i dostępny tylko dla firm i instytucji. Stąd 900 litrów to całkowita ilość śmieci powstałych w tym boksie. Na tą ilość składają się odpady ze sklepów położonych wzdłuż ulicy - m. inn. Lewiatan, sklep z kosmetykami, ale także placówka bankowa, apteka, biuro nieruchomości, itp, firmy, które istniały lub już nie istnieją w ostatnich latach - łącznie 11 firm!
A tymczasem MSM deklarowała na początku, gdy gmina wprowadzała nowe zasady gospodarki odpadami komunalnymi, że potrzebuje na swoje cele: 1 pojemnik o pojemności 120 litrów na odpady suche i drugi, identyczny na śmieci zmieszane. Szkło i butelki typu "PET" spółdzielnia oddawała do koszy zbiorczych do tego przeznaczonych. Jak wspominaliśmy, papiery po przemieleniu w niszczarce oddawane były do GZP.
Ciąg dalszy jutro.
Proszę zapytać Szanownego Pana Prezesa czy miał podpisaną umowę na śmieci przed zmianą systemu , czy za jego śmieci płacili mieszkańcy spółdzeielni
Boże kto to pisal??tego nie da się czytac.Konieczny niech odda różnice ze swojej pensji po kłopocie.Jak z lokatorow to ściągają co roku coraz więcej a tu awantura o kilka zlotych.Przeciez oni tego nie płacą tylko my w czynszu